Słucham muzyki, a nie gatunków L.U.C

L.U.C - PyyKyCyKyTyPff

L.U.C, narzekający na polską rzeczywistość niedoszły prawnik, urzekł mnie swobodą wyrażania swojego niezadowolenia, szeroką tematyką poruszaną w tekstach, a także umiejętnością wymyślenia nierealnej historii o kobiecie, która urodziła drukarkę! :D Tak, album Planet L.U.C zdecydowanie trafił w moje gusta. Natomiast 39/89 nie porwało mnie – prawdopodobnie L.U.C jest pierwszym polskim hiphopowcem, który podjął się stworzenia konceptalbumu poświęconego PRLowi, wykorzystał wystąpienia i przemówienia z okresu, podlewając to sosem hiphopowo-jazzowo-rockowo-klasycznym. Ale podobny pomysł wykorzystało już 5 lat wcześniej Lao Che na Powstaniu Warszawskim.

Znów jestem zaskoczony - PyyKyCyKyTyPff to – po eksperymentalnym 39/89, powrót do krytyki Polski i Polaków zabarwiona ciemną muzyką. I to ona najbardziej mnie uderzyła – gęsta, mroczna, niejednokrotnie przywodząca na myśl Kaliber44 z Księgi tajemniczej. Prolog i Fokusa z Alfy i Omegi (na drugiej, czarnej, „instrumentalnej”, płycie słychać to zdecydowanie lepiej – nadawałaby się ona jako ścieżka dźwiękowa do filmu science-fiction lub horroru :)). Tajemniczość płyty podkreśla również jej okładka oraz wkładka w formie plakatu – wszystko w tonacji czarno-szaro-srebrnej.

Od tekstów też jest gęsto i to one, obok charakterystycznego, nienaturalnego, „niegramatycznego” dzielenia słów, definiują styl L.U.C'a. W początkowym 7 Przebudzeniu (L.U.C Jak Rambo Powraca Z Historycznej Misji) oraz w Tyś Jest Też Instrumentem (Myśl Więc) (feat. Rahim) otrzymujemy charakterystykę albumu (W alternatywie do trendów, w alternatywie do mody/Pogody, pędu koniunktury, krytykantów zgody/Lekko jak Otylii motyl ulatują Luca floty/To do dotyk/Przebudzenia w krainie mikrofonowej przygody; Dyrygowanie nie trendem ale mózgiem i sercem...), proces jego powstawania bez użycia jakiegokolwiek instrumentu poza własnym głosem (Z elektronowej brody nagle/Z jednego body dyktowane na obwody dyski, błyski, kable/Światłowody dylematy magicznej mózgu komody magle(...) Wywijam językiem niczym ogonem krokodyl; Jestem instrumentem,/Systemu fragmentem,/Sam grać sobą będę wypluwam przynętę), co jest widoczne bardzo dobrze na trójwymiarowej okładce oraz we wkładce. O sobie zaś śpiewa: Jestem tylko sobą, królestwo swe uczciwie buduję niczym/Chrobry; Luc to nie plagiat,/To swój monarcha.

Tak jak już wyżej pisałem, L.U.C postanowił rozprawić się z Polską, Polakami, z „polskością”. A jacy jesteśmy? Jesteśmy hipokrytami - chcemy uczestniczyć w pogrzebie Kaczyńskiego, a równocześnie, posługując się świętą agresją, walczymy o krzyże. Jesteśmy zapracowani, dom mamy tylko w tygodniu na 2 dni, ciągle gdzieś zapędzeni, zabiegani, wczoraj Mariacki nocą Wróć już Gdynia na trakcji, a najbliżsi są coraz dalej, jakby ktoś trzymał klawisz spacji. Do tego nadpobudliwi, ciepiący na bezsenność zazdrośnicy o nowe wentyle sąsiada z bloku; szukający tylko okazji, żeby wypić; zawsze na końcu Europy i to tylko dlatego, że dla nas problemem jest to, że ktoś naszczał w klatce i w windzie; nie potrafiący walczyć o swoje, a zawsze występujący w obronie innych (I tylko wiemy że należy czekać/Na czyją wojnę trzeba będzie jechać/W uścisku mocarstw pomóc duszy bratniej/Polak na froncie jak mięso armatnie) tylko po to, aby Roosevelt i Churchill poświęcali Polskę dla chwili/wytchnienia.
Ponadto żyjemy w kraju, który zaprzepaszcza nie tylko swoje szanse, ale również niszczy jednostki (Co miesiąc topicie dwustu,/Ar tys tów u stóp,/A potem dziw że Chopin,/Zmarł po francusku,/Wiecznie nie doceniamy własnego spustu,/Sprzedajni jak poligon w Biedrusku,/Będą tego systemu,/Kaleki na wózku!). Dodać należy brak autostrad, którym poświęcono aż 5 sekund ciszy – podobno mają powstać później, tak jak utwór o nich :) - oraz obszerny pean opisujący Pocztę Polską (od kiedy usłyszałem ten utwór za każdym razem jak widzę w skrzynce awizo, uruchamia mi się odruch bezwarunkowy - Czy ta awizokolejka to deja vu,/Czy znów poczta dnia mnie pozbawi ?).
Na koniec jeszcze otrzymujemy gorzkie słowa o wtórności tego, co jest obecnie tworzone  - wszystko już powiedziano i zgrano na nowatorskość nie ma witamin/od kilkunastu lat kopiujemy się jak testy na egzamin/powtarzamy jak Kevin na Polsacie jak maszynowy karabin/a wszystkie mądrości zawarł w sobie antyczny pergamin. Potrzebny nam Kononowicz narodów (...)bo dopiero jak niczego nie będzie, to znów będzie sens tworzyć…

Wiele słów zawartych na PyyKyCyKyTyPff pasowałoby jako podsumowanie tej płyty, choćby oto polskość - mieli naprawić dach, windę popsuli. Ja jednak wybieram - Nienawidzę a zarazem kocham ten kraj.

Panie L.U.C, oby tak dalej - 4.5

2 komentarzy:

{ Rb } at: 18 marca 2011 13:22 pisze...

Witam,
Od lat słucham twórczości LUC'a, wcześniej jeszcze Kanału Audytywnego. Bardzo solidna i przemyślana wypowiedź.
Na tegorocznym Przeglądzie Piosenki Aktorskiej LUC wystąpi z najnowszym materiałem, czyli "PyyKyCyKyTyPff" - bo jak zapewne wiesz, mimo że materiał wyszedł już jakiś czas temu to LUC nie miał trasy promującej płytę.
23 marca, Klub ETER - Wrocław, Godz.21:00, bilety: 30zł.
Pozdrawiam

{ muzykowisko } at: 18 marca 2011 21:50 pisze...

Bardzo dziękuję za komentarz!
Moje pierwsze doświadczenie z LUCiem było traumatyczne - "Planet LUC" kompletnie nie przypasował. A sięgnąłem po tę płytę tylko ze względu na okładkę, która przypomniała mi książeczki z dzieciństwa z serii "Poczytaj mi mamo".
Widziałem, że LUC będzie grał/śpiewał/działał we Wrocławiu - ja idę dzień później na koncert w Krakowie, już nie mogę się ocozekać!
Pozdrawiam i zachęcam do odwiedzania mojego bloga, wkrótce powinny pojawić się recenzje Fokusa i projektu OSTRego i Emade

Prześlij komentarz

 

Copyright © 2010 • Muzykowisko • Design by Dzignine,