Okładkę zaprojektował Maciej Moruś (podobnie jak Echosystem), bardzo pomysłowo. To już druga „inna” okładka w dyskografii zespołu - jako pierwszą mam na myśli album Hey, którego pudełko miało kształt ośmiokąta (jak znak STOP). Tym razem tytuł, a właściwie to pierwsze litery słów składających się na niego, mamy napisane (wycięte) w alfabecie Morse'a, a poniżej tymi samymi znakami zapisaną nazwę zespołu (.... . _._ _). Zamiast książeczki dostajemy 10 kartek w wyblakłym (pastelowym) kolorze (aby umożliwić nabywcy możliwość zmiany koloru dziurek w kształcie „_” i „.”???), na których odwrocie zamieszczono teksty. Kartonik pokryty jest wytłoczonymi napisami „Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!”.
Srebrny krążek otwiera Vanitas z westernowym motywem na gitarę, która zamyka też utwór, pozostawiając pewne niedopowiedzenie, mówi „uważaj bo nie wiadomo co się jeszcze zdarzy” (czyżby??? ;p). Dalej mamy Heya echosystemowego (Umieraj stąd). Faza delta i Kto tam? Kto jest w środku? to indie rockowe dyskotekowe hity spod znaku The Killers – w pierwszym kawałku najpierw dostajemy elektryczną gitarę, później wchodzi bas z perkusją, a na koniec elektryk zastąpiony zostaje klawiszami – poezja! Niestety, o ile refren muzyczny (:D) zachowuje tempo, o tyle ostatnia strofa już jest klapą psującą całość - niepotrzebne zwolnienie, rozleniwienie, rozmycie całej siły utworu; drugi , mniej porywający, ale tworzący zwartą całość, znalazł się na singlu. Vanitasowa gitara pojawia się ponownie we wstępie Chińskiego urzędnika państwowego. Gitara z Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy! przypomina tą z historii Jana-sprawcy zatkania wrót do bram nieba (Moogie z Music.Music). Stygnę jest w klimacie Ani i jej ballad, słodkich piosenek o miłości (moim zdaniem najlepszy fragment płyty, są emocje – czuć złość, smutek, samotność, które uwypukla muzyka). Aż strach się bać słuchając Boję się o nas – druga piosenka do tańca-przytulańca, bardzo smutna, mimo tlącej się w końcowych wersach nadziei (Gdy sparszywieję znów/Chwyć się cieniutkiej niteczki pewności, że minie - to minie), całość podkreślona smyczkiem i klawiszami (klasycznymi)(końcowa cisza pozwala jeszcze przez chwilę zastanowić się nad swoimi uczuciami). Kończące płytę Nie więcej... jest dość zaskakujące – wolne tempo, tylko fortepian i głos Nosowskiej przypominający styl śpiewania Kayah.
Album przebojowy, tak jak ostatni, z tym że Echosystem uważam za czysty heyowy styl (w przeciwieństwie do Music.Music). MURP mogłoby być opatrzone nazwiskiem Nosowskiej.
0 komentarzy:
Prześlij komentarz