To już 3 płyta Comy w ciągu jednego roku. Tym razem są to utwory wybrane z Hipertrofii i nagrane w anglojęzycznych wersjach; otrzymujemy również jeden premierowy kawałek - F.T.P.
Nie będę się tu długo rozwodził, w sumie nie ma nad czym. Pisałem już, że uważam Hipertrofię za udany album, więc i Excess takim jest. Tylko, że nie na polskim rynku fonograficznym - cóż za sens jest wydawać po raz enty to samo, tylko w innej formie?
Mógłbym się przyczepić do tego jak Rogucki śpiewa po angielsku (są momenty, że słychać czystą polszczyznę), ale nie to jest najważniejsze, gdy podejmuje się walkę o całkiem nowych odbiorców. Ważne, aby muzyka się przyjęła, bo czy ktoś będzie pamiętał twarde polskie "r" zamiast bezdźwięcznego angielskiego? Co mi się zdecydowanie nie podoba, to nowa piosenka - F.T.P. - po wysłuchaniu której prześladuje mnie wrażenie, że oto Coma stała się zespołem antysystemowym!!!
Brawa dla ekipy, że zdecydowała się podjąć próbę zawojowania rynków zachodnich (było już kilka zespołów, które próbowały i szybko podwinęły ogon). Życzę Comie jak najlepiej! Oby nie zakończyła zagranicznych przygód na tym jednym wydawnictwie. Ocena byłaby o cały punkt wyższa, gdyby był to pierwszy krążek kapeli, z którym obcowałem i gdybym nie znał jej poprzednich dokonań.
1 komentarzy:
Bardzo tu miło.. Widzę że mamy podobny gust muzyczny.
Zapraszam do mnie na rockpolski.wordpress.com
Proponuję wymianę linkami:)
Prześlij komentarz