W listopadowym Teraz Rocku ukazał się wywiad przeprowadzony przez Marka Świrkowicza z Piotrem Mohamedem "Glacą", założycielem zespołu Sweet Noise, a teraz także twórcą projektu My Riot. Żali się w nim między innymi na nieczułość mediów muzycznych na jego twórczość, na bardzo krytyczne podejście do muzyki, którą tworzy: Milczenie na temat moich dokonań, zaniżanie ich rangi, brak poważnej i rzetelnej analizy oraz kierowanie się własnym wybujałym ego niektórych osób ze świata mediów krzywdzi sztukę i zakłamuje obraz. Jeśli chcecie być opiniotwórczym pismem, w jakiś sposób kształtującym gusta publiczności, to traktowanie mnie jak niechciane dziecko polskiej sceny muzycznej jest fatalnym podejściem. Ludzie w tej chwili mają alternatywne źródła informacji, takie jak internet, i niepisanie o czymś co w sieci jest znanym faktem, to po prostu brak profesjonalizmu i rzetelności dziennikarskiej. Odpowiedzi na kolejne pytania mają podobny ton. Glaca mówi, że wobec braku zainteresowania w Polsce postanowił przenieść się do Stanów Zjednoczonych. Tam przez 2 lata zdobywał doświadczenie, między innymi z Justinem Chancellorem, basistą Toola. I w końcu zatęsknił za Polską.
Glaca w wywiadzie wykreował się na gościa, który całe życie ma pod górkę, którego cały czas ktoś opuszcza i który często przez życie zawodowe podąża samotnie, pod prąd, na przekór nieprzychylnym mediom, które za nic mają jego przełomowe dzieła. Ujrzałem mężczyznę, który nie potrafi poradzić sobie z krytyką, słuszną lub nie (dla mnie nie jest to istotne) i każdą niepochlebną recenzję przyjmuje tak jak dziecko karcone przez rodziców - z płaczem...
Glaca broni i chwali własne albumy jak rodzice swoje dzieci - zawsze będą one wyjątkowe i idealne, właśnie te, o których marzyli i te, na które czekali z niecierpliwością. Czy takim jest Sweet Noise? Według założyciela My Riot z pewnością.
Już na wstępie otrzymujemy charakterystyczne dla Glacy melo-recytacje. A dalej, w Ile znaków, słychać stary Sweet Noise, mi najbardziej kojarzący się z okresem płyty Czas ludzi cienia. Prócz ciężkiego grania, z widocznymi wpływami TSA (pojawiająca się w zwrotkach utworu Ulice pragną gitara elektryczna jest rodem z najlepszych kawałków tego zespołu). My Riot serwuje balladę - Ból przemija - utwór nadający się do promowania albumu w komercyjnych stacjach ]:->, a chwilę potem jak najbardziej przebój kierowany do stacji dla węższego grona odbiorców - Botox - zdecydowanie najcięższy, najgłośniejszy, najbardziej ociekający jadem i złością nie tylko na decydentów kawałek. Ciekawym zabiegiem jest wplecenie w swój utwór fragmentu kawałka Republiki - Biała flaga (tutaj zatytułowany Biała flaga 2010). O bliskości republikańskiego wzoru świadczy tylko i wyłącznie gitara Zbigniewa Krzywańskiego, bo to co się dzieje z fragmentem tekstu Ciechowskiego wplecionego w twórczość Glacy... Trudno w tym doszukiwać się powiązań z wersją pierwotną - ściana dźwięku złożona z gitar i perkusji kompletnie masakruje pierwotne wykonanie (choć Grzegorz z kolegami też nie oszczędzali swoich instrumentów, ale jednak nie wykonywali muzyki zaliczanej do rocka rapowanego, metalu czy nu-metalu). Glaca popełnił na Sweet Noise mezalians, przez wielu uważany za niewybaczalny - niektórzy byli zszokowani, zaskoczeni i zniesmaczeni "egzotycznym" duetem z Peją-dresiarzem. O ile sam za Peją nie przepadam, to uważam, że użyczenie głosu przez poznańskiego rapera w Sam przeciwko wszystkim dodaje tylko smaku piosence, a takie nieoczywiste spotkania ludzi ze zdawałoby się odległych gatunków muzycznych krytykom dają możliwość "tworzenia" nowych szufladek, a słuchaczom rozkoszowanie się nową jakością.
Wolałbym, żeby Glaca śpiewał tylko po polsku - one lepiej brzmią i sam Glaca brzmi w nich wiele lepiej (tym w języku angielskim brakuje siły wyrazu, są "lekkie", nie ma w nich takiej wściekłości, takiego poweru typu "ja wam teraz pokażę jak się zdziera gardło jak się jest naprawdę wkurzonym" - bez zmrużenia oka wyrzuciłbym je z albumu, a na dokładkę jeszcze End Harvest).
Glaca w tekstach jest dokładnie taki sam jak w wywiadzie - sam przeciwko wszystkim, przeciw światu będącemu mu wrogiem. Ale jednego nie mogę mu odmówić - ta płyta rzeczywiście jest dzieckiem wartym pochwał. I okładkę ma hipnotyzującą...
0 komentarzy:
Prześlij komentarz