Pasja, żywiołowość, energia, pełne oddanie - takimi przymiotami można opisać poniedziałkowy koncert L.U.C w krakowskim Hard Rock Cafe. Muzyka puszczana z płyty została wzbogacona żywą perkusją, za którą zasiadł pałker zespołu Ctrl-Alt-Del - Michał Lasota, basem Radka Bednarza "Bonda" (ten pierwszy był bardziej odpowiedzialny za sekcję rytmiczną, podczas gdy drugi penetrował nie tylko rejony jazzu, tak charakterystyczne dla twórczości Łukasza, ale zapędzając się, razem z wokalistą, w klimaty drum and bassowe, podczas gdy ten pierwszy dawał się ponieść swoim umiejętnościom w porywającej solówce waląc w bębny i talerze), a za elektronikę i skrecze odpowiadał DJ NATIVE. Wszystko okraszono wyświetlanymi na licznych niewielkich ekranach wizualizacjami ściśle powiązanymi z treścią kawałków.
 |
| Plakat projektu "Fruń z pasją" odkryty w drodze na koncert | |
| | |
|
|
L.U.C już po raz drugi udowodnił mi, że nie odwala chały, a to co robi, czyni z pasją i z pasji. Właściwie nie mam mu nic do zarzucenia, ba, nawet koncert rozpoczął się w miarę punktualnie, co w przypadku np. zespołu Hurt rok temu w Krakowie nie miało miejsca (koncert zaczął się z godzinnym opóźnieniem - ponoć wszyscy byli poinformowani - ja odniosłem wrażenie, że tylko chłopaki z Wrocławia o tym wiedzieli). Można przyczepić się do wielkości klubu, że człowiek ocierał się o sąsiada... Ale z drugiej strony niemiło wspominam koncert w Rotundzie z zeszłego roku, gdzie ponad pół sali było puste... No i L.U.C wtedy był niedostępny, na wysokościach sceny tworzył swoją gębową muzykę, a teraz - dosłownie na wyciągnięcie ręki. I jeszcze nagłośnienie, o niebo lepsze niż w rotundowym skansenie.
Ci co nie byli niech żałują :p
PS. Jestem szczęśliwym posiadaczem płyty, jednak czuję pewien niedosyt związany z niespełnioną obietnicą - w książeczce/wkładce na 3 stronach brakuje ilustracji, które miały być do zdobycia na koncertach. Czyżby L.U.C w natłoku projektów, w które się zaangażował, zapomniał?
0 komentarzy:
Prześlij komentarz